Maseczka do twarzy z Corallina Officinalis - co to jest? naprawdę działa czy jest to kolejny chwyt marketingowy?

Dzień dobry! :)

Dziś chciałam przedstawić Wam maseczkę do twarzy marki Soraya, którą udało mi się kupić wraz z kremem na noc z tej samej serii za 9,99 zł w Netto jakiś czas temu :)




Głęboko nawilżająca maseczka do twarzy z Corallina Officinalis zawiera naturalne, bioaktywne składniki pochodzące z nieskażonego otoczenia Wielkiej Rafy Koralowej, które przywracają właściwy poziom nawilżenia, zapewniają optymalne dotlenienie  oraz opóźniają procesy starzenia się skóry.

Corallina Officinalis wspomaga prawidłowe funkcjonowanie komórek skóry. Usuwa widoczne na twarzy oznaki zmęczenia i stresu. Przywraca blask, młodzieńczy wygląd i elastyczność.

Kupując zestaw byłam bardzo zaciekawiona dołączoną maseczką (50 ml). Tym bardziej moja ciekawość rosła gdy na opakowaniu znalazłam nieznane mi do tej pory określenia... Corallina Officinalis... brzmi jak składnik bardzo drogiego leku... Takie było moje pierwsze skojarzenie ;) Po przeczytaniu informacji od producenta szybko skapowałam, że to wszystko rozbija się o Rafę Koralową... 
Brzmi nieźle, nie? Bo z czym innym kojarzy się Wielka Rafa Koralowa jak nie z krystalicznie czysta wodą i takimi warunkami, że każde stworzenie ma tam jak w raju... ;) 

Konsystencja: rzadki krem
Zapach: Taki sam jak kremu na noc - ciężko mi określić i nazwać go - jest specyficzny.

Z przekonaniem, że maska będzie moim odkryciem roku nałożyłam cienką warstwę na oczyszczoną skórę twarzy. Pozostawiłam do wchłonięcia na około 15-20 minut. Nadmiar wklepałam w skórę - zgodnie z zaleceniem producenta...
No i tak - pierwsze co mnie wkurzyło to, to że maska nie chce się za nic trzymać twarzy... Gdy dawałam naprawdę cienką warstwę zachowywała się jak krem nawilżający, chwila moment wsiąkała w skórę i nic nie pozostawało :/ Gdy nakładałam trochę grubszą warstwę - zaczęła sobie ekstremalnie zjeżdżać po twarzy jak po stoku góry... Nakładanie tej maseczki trzeba opanować do perfekcji...
Gdy już udało mi się ja okiełznać i w miarę trzymała się na twarzy zauważyłam żółwie tempo wchłaniania... dopiero po ok. pół godziny znikła z części twarzy... z resztką miałam problem - wklepywanie za przeproszeniem wielkie g*wno dało, ponieważ skóra nie chciała już wchłonąć więcej więc mogłam sobie tak do osranej śmierci ciapać po twarzy a maska i tak by nie zniknęła... Koniec końców starłam pozostałości wacikiem i przemyłam twarz wodą i żelem oczyszczającym, ponieważ uczucie na twarzy miałam tak jak rano od razu po przebudzeniu... czyli tłusta, nieprzyjemna, obciążająca warstwa :( Ble!
Nawilżenia, wygładzenia czy czegokolwiek by tam nie obiecywał producent nie zauważyłam! 
Stosowałam ją przez 2 tygodnie po 3 razy w tygodniu by chcąc nie chcąc ją zdenkować bo nie mam komu oddać a szkoda mi wyrzucać i nie zauważyłam żadnych rezultatów...
Teraz stoi i kurzy się na półce, ponieważ mam dość użerania się z tą maseczką...




Skład dla zainteresowanych - Mi on bardzo mało mówi ale być może będzie czytał to ktoś kto się w tym bardziej orientuje ;) 





Czy kupię ponownie?

O nie! Nie ma mowy! Jak krem na noc z tej serii pokochałam (niedługo napisze recenzję, ponieważ ten krem jest naprawdę godny polecenia!) tak ta maseczka jest produktem od diabła czyli ma nie działać a wkur...


Znacie ten produkt? U Was też tak tragicznie się spisuje?

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Również ubolewam ale na szczęście to tylko dodatek ;)

      Usuń
  2. kiepsko, że się nie sprawdziła, ja bardzo nie lubie spływających masek, ale dobrze, że była dodatkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w wolnej chwili zapraszam do przyjemnego tagu The Drugstore Diva Tag w którym Cię otagowałam, za co mam nadzieje nie będziesz zła ;)
      http://zaczarowana-oczarowana.blogspot.com/2014/04/the-drugstore-diva-tag.html

      Usuń
    2. Zła? nie, nie... jestem wręcz ucieszona, że dostałam zadanie do wykonania ;D Czytałam Twoją małą podpowiedź i już zaczynam opracowywać posta :) Póki co na papierze ale chce by był dopracowany więc pewnie zajmie mi to kilka dnia ale post pojawi się na bank :)

      Usuń
  3. nie znam,ale faktycznie zapowiadał się po nazwie zachęcająco...dobrze wiedzieć że to nic specjalnego :) czekam na recenzję kremu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej maseczki ale po Twojej recenzji na pewno jej nie kupię. Szkoda, że się nie sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówimy NIE maseczkom zjeżdżającym jak po stoku :D ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahha moje komiczne zwroty ;D dopiero teraz po ponownym przeczytaniu posta zauważyłam, że idzie się uśmiać z tego co napisałam ;D

      Usuń
  6. Ale dziwne, nigdy nie miałam przebojów z maseczkami, żeby nie chciały się wchłonąć... Za to miałam kiedyś maseczkę typu peel-off, która nie chciała zejść z twarzy, rwała się maleńkimi kawałkami do tego stopnia, że aby ją "zdjąć" musiałam użyć...peelingu ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygody jak na dzikim zachodzie ;D Tej maseczka spływa, tej nie chce się odczepić od twarzy... :D Czasami idzie się pośmiać z takich kosmetycznych bubli ;)

      Usuń
  7. Nie wiem dlaczego ale osobiście nie przepadam za marka soraya ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tego produktu i poznać nie chcę.

    OdpowiedzUsuń
  9. ojej kiepsko :( Szkoda, bo zapowiadała się fajnie :) No cóż, czasem takie buble okropne się zdarzają.

    Kasieńka

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam wrażenie, że kiedyś ją miałam właśnie jako gratis. Niestety nie pamiętam jej wrażenia jakie na mnie wywarła.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam tej maseczki, ale widzę, że wiele nie tracę. Szkoda, że taki bubel :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że się nie sprawdziła..

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że się nie sprawdziła, ja ogólnie nie przepadam za maseczkami, brak mi do nich cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat cierpliwość mam ale ta nadwyrężyła moje nerwy do granic i wyląduje niebawem w śmieciach ;P

      Usuń
  14. Czytało mi się te Twoje przygody trochę jak komedie ;) szkoda że maska okazała się bublem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że styl pisania mam komiczny ;) przynajmniej wiem, że nie usypiacie z nudów przy czytaniu moich postów :D

      Usuń
  15. Niestety nie pomogę, gdyż kupuję tylko maseczki ze sklepów z półproduktami :)

    rzetelne-recenzje.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem za leniwa na produkcje własnych maseczek ;)

      Usuń
  16. Dobrze wiedzieć, że bubel :) Ładny pierścionek ;]

    OdpowiedzUsuń
  17. A u mnie maseczka dobrze się spisuje :)
    Krem też uwielbiam, zresztą napisałam to pod jego recenzją :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! :)
Czasami jedno pozytywne słowo dodaje skrzydeł gdy już chęci brak...

W wolnej chwili na pewno Was odwiedzę.
Jeżeli blog trafi w moje gusta - dodam do obserwowanych ;)

Pozdrawiam!