Zużycia starego roku // listopad - grudzień 2015 + Konkurs

Witajcie!


Nawet nie będę się tłumaczyć dlaczego tak mało mnie ostatnio na blogu... Czasami są sprawy ważne i ważniejsze. Blog pełznie pomalutku, w ślimaczym tempie ale nie potrafię rozstać się z nim na stałe. Mam nadzieję, że przejściowe problemy wreszcie znikną a moja chęć do blogowania wzrośnie wraz z nadejściem wiosny :) Obecnie najczęściej można mnie znaleźć na Instagramie i chyba będę musiała pomyśleć o jakimś rozdaniu dla moich IG, bo jest ich już ponad 400 :D


Dzisiaj zaległe denko jeszcze ze starego roku, dokładnie listopadowe i grudniowe ;) 





Oceniam je jako średnie, ponieważ moja systematyczność kulała i to bardzo... Ech... No nic, przejdźmy do rzeczy! Rozpisywać będę się tylko przy produktach, które zrobiły na mnie bardzo duże i pozytywne wrażenie :) Start! 



Dwa kremy koloryzujące Garnier Color Sensation - Szafirowa Czerń oraz Głęboki Ametyst - NIE

Zamierzałam uzyskać czerń z fioletowymi refleksami. Niestety farby nie podołały nawet, by zakryć moje naturalnie brązowe odrosty :Miałam mieszankę brązu, czerni oraz czerwonych refleksów — nie na tym mi zależało. Dodatkowo farby niezbyt przyjemnie pachniały, zmycie ich zajęło mi około dwóch godzin, by wypłukać resztki :/ i jakby tego było mało, zauważyłam, że po dwóch tygodniach kolory sprały się prawie do stanu wyjściowego... Nie zamierzam wracać do tych kremów koloryzujących.



Tea Tree Foaming Face Wash Pianka oczyszczająca do mycia twarzy z wyciągiem z drzewa herbacianego - TAK

Piankę kupiłam za śmieszne pieniądze na ekobieca.pl. Spisywała się u mnie nienagannie. Dobrze oczyszczała twarz z sebum i innych zanieczyszczeń. Przyjemnie odświeżała, przy używaniu dwa razy dziennie ani razu nie zdarzyło mi się, by nadmiernie wysuszyła cerę. Charakterystyczny zapach olejku z drzewa herbacianego był wyczuwalny, ale zdecydowanie nie drażnił nosa w szczególny sposób ;) Żałuję, że ten produkt jest słabo dostępny, bo wpisałabym go do pielęgnacji już na stałe.


Olejek do kąpieli i pod prysznic Kiwi i Karambola Farmona - NIE WIEM

Miał przede wszystkim genialny, owocowy zapach, który nawet podczas kąpieli był bardzo wyczuwalny w całej łazience, ale nie zauważyłam szczególnych właściwości i dobroczynnego działania na kondycję skóry. Wydajny, wystarczała mała ilość, by uzyskać całą masę piany :)


Delikatny szampon z wyciągiem z hamamelisu Yves Rocher - RACZEJ NIE
Wiem, że szampony z Yves Rocher cieszą się dobrą opinią, ale mnie ten konkretny okaz jakoś nie porwał... Oczyszczał skórę głowy i włosy bardzo dokładnie, ale podczas jego używania zauważyłam, że moje kosmyki przetłuszczały się o wiele szybciej niż zazwyczaj. Nie podrażnił ani nie uczulił, ale efekt oklapniętych włosów już po 5-6 godzinach od umycia jest dla mnie nie do przyjęcia. Miał bardzo delikatny zapach i pienił się dość obficie.


Żel pod prysznic Zielona cytryna z Meksyku Yves Rocher - TAK
Bardzo świeży, energetyzujący zapach świetnie pobudzał podczas kąpieli. Gęsta konsystencja oraz bardzo dobre właściwości pieniące zapewniają dość długi czas zużywania ;) Skóra po umyciu była pachnąca i miękka — więcej od żelu nie oczekuję, więc kupię kiedyś ponownie.



Odżywka z pszenicą i kokosem do włosów suchych i zniszczonych Oriflame - RACZEJ NIE

Skład może przerażać osoby, które zwracają na to uwagę. 

AQUA, GLYCERIN, STEARYL ALCOHOL, CETYL ALCOHOL, BRASSICAMIDOPROPYL DIMETHYLAMINE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, ASPARTIC ACID, HYDROXYETHYLCELLULOSE, PHENOXYETHANOL, PARFUM, IMIDAZOLIDINYL UREA, METHYLPARABEN, DISODIUM EDTA, PROPYLPARABEN, ETHYLPARABEN, COCOS NUCIFERA OIL, HYDROLYZED WHEAT PROTEIN, SODIUM BENZOATE, CI 19140, CI 16035, CI 42090

Jednak odżywka o dziwo sprawdziła się na moich suchych, zniszczonych farbowaniem włosach nawet, nawet... Ułatwiała rozczesywanie, bardzo delikatnie pachniała kokosem i a jeszcze bardziej delikatnie pszenicą. Zapach nie utrzymywał się na włosach po zmyciu odżywki. Kosmyki stawały się miękkie i wygładzone. Efekt nie był długotrwały — na drugi dzień włosy wyglądały jak w stanie wyjściowym. W promocji często można znaleźć tę serię do pielęgnacji włosów za 7,99 zł sztuka. Jest tyle odżywek do włosów do poznania, więc wątpię bym kiedykolwiek wracała do tego produktu.



Peeling do ciała z masłem shea i brązowym cukrem Avon Planet Spa - NIE

Cukrowy scrub — inaczej go nazwać nie mogę, ponieważ nie jest typowym zdzierakiem. Największą zaletą bądź wadą (zależy od nosa ;)) jest zapach tego produktu. Dla mnie pachniał jak spalony karmel z orzechami. Spotkałam się też z takimi określeniami zapachu: ciepłe mleko z brązowym cukrem, mleczna czekolada itp. Drobinki ścierające po pewnym czasie rozpuszczają się — na skórze nie pozostaje żadna tłusta bądź nieprzyjemna warstwa. Dla niewymagającej skóry będzie jak znalazł — wygładzi i sprawi, że skóra widocznie będzie miękka. Jeśli ktoś ma większe problemy ze skórą wtedy może okazać się za słaby. Ze względu na zapach, który nie do końca mi odpowiadał, nie kupię tego peelingu więcej.




Krem do rąk nawilżający wyrównujący koloryt skóry Dove Derma SPA Goodness - TAK


Krem do rąDove został najlepszym przyjacielem moich dłoni. Ekspresowo nawilża suchą skórę i pozostawia ją aksamitnie gładką przez wiele godzin. Po aplikacji i wsmarowaniu kremu w dłonie mam wrażenie, jakbym dotykała najwyższej jakości jedwabiu. Bardzo szybko się wchłania, więc można spokojnie wrócić do zajęć sprzed kremowania bez obaw, że poplamimy wszystko, czego dotkniemy. Ma cudowny, słodki, a jednak bardzo przyjemy dla nosa zapach, który utrzymuje się przez dłuższy czas.



Żel pod prysznic Avon Naturals Kwiat Wiśni - TAK

Chyba nie ma takiej osoby, która by nie znała żelów pod prysznic z tej firmy. Ten konkretny egzemplarz pachniał bardzo przyjemnie, można było wyczuć ten kwiat wiśni, choć zapach nie utrzymywał się na skórze po kąpieli. Nie wysuszył mojej skóry, odpowiednio się pienił. Pewnie jeszcze nie raz kupię w promocji. 



Żel do mycia twarzy Oriflame Optimals Cera Tłusta - NIE

Bez zbędnych słów zaznaczę, by omijać to cholerstwo szerokim łukiem! Zapach był bardzo nieznośny i co najgorsze utrzymywał się dłuższy czas po zmyciu. Działanie i oczyszczanie zerowe — zauważyłam jedynie ściągnięcie cery; pięć minut po umyciu skóra wydawała się jakby bardziej brudna niż przed zastosowaniem tego żelu. Nie pomógł w żaden sposób na zmniejszenie ilości niespodzianek na twarzy, nawet bardziej potęgował powstawanie nowych. Zużyłam go mycia dłoni i to też z wielkim bólem, ponieważ wysuszał naskórek. Nie polecam!


Lirene Alge Pure Technology ultra-nawilżający płyn micelarny z błękitną algą - TAK



Marka Lirene nie raz udowodniła mi, że ma w swoim asortymencie produkty, które idealnie wpisują się w potrzeby mojej skóry. Tym razem było podobnie. Płyn micelarny z błękitną algą stosowałam jako tonik, by przemywać twarz w ciągu dnia oraz do zmywania makijażu wieczorem (płyn nie jest przeznaczony do demakijażu oczu!). W oby dwóch przypadkach spisał się nienagannie. Cera była bardzo dokładnie oczyszczona z sebum, makijażu i zanieczyszczeń. Dodatkowo płyn fenomenalnie łagodził wszelkie podrażnienia oraz nawilżał. Zauważyłam poprawę stanu skóry wokół oczu — stała się elastyczna i lekko wygładzona. Nie było mowy o żadnym podrażnieniu lub uczuleniu. Płyn nie pozostawia po sobie żadnej wyczuwalnej warstwy, więc spokojnie możemy przejść do dalszej pielęgnacji. Dodatkowym plusem dla mnie jest świetna wydajność tego płynu! Czterysta mililitrów starczyło mi na trzy miesiące codziennego stosowania.





Under Twenty Anti Acne krem-żel zwężający pory - TAK


Krem-żel ma bardzo lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję. Chwilę po zastosowaniu matuje cerę i tworzy świetną bazę pod makijaż. Posiada delikatny zapach, który wyczuwalny jest tylko podczas aplikacji. Według mnie idealnym rozwiązaniem jest zastosowanie tubki z cieniutkim aplikatorem, dzięki czemu za każdym razem można dozować odpowiednią ilość kosmetyku.Po około tygodniowym, regularnym stosowaniu wyraźnie można zauważyć, że pory stają się niemalże niewidoczne, wszelkie wypryski wygojone, cera wydziela o wiele mniej sebum. Znakomicie sprawdza się jako krem na dzień w upalne dni, makijaż o wiele lepiej trzyma się niż na zwykłym kremie. Kosmetyk tak bardzo polubiłam, że wrócę do niego w okresie letnim :)




Woda różana do twarzy Avon Naturals - TAK

Mimo iż skład nie jest imponujący, ta woda sprawdziła się u mnie bardzo dobrze jako lek na przesuszone partie cery. Świetnie łagodziła podrażnienia powstałe np. podczas solidnego peelingu. Skóra po zmyciu stawała się miękka i gładka. Stosowałam ją jako tonik do przemywania twarzy — dość dobrze radziła sobie z usunięciem sebum i zanieczyszczeń. Jestem posiadaczką cery mieszanej w kierunku tłustej, ale kosmetyk nie spowodował u mnie zapchania porów i pojawienia się nowych niespodzianek. Delikatnie pachniała różami, choć zapach raczej zaliczę do tych sztucznych, jednak nie jest nachalny i nie drażni powonienia podczas używania. Kiedyś wrócę do tej wody.



 Maska do włosów odmładzająca Pantene Expert - TAK

Maska do włosów Pantene Expert sprostała wszystkim moim wymaganiom! Włosy już po pierwszym użyciu stały się niezwykle gładkie, sypkie i lśniące. Wreszcie zniknęły suche, trudne do ułożenia kosmyki. Maska ma gęstą konsystencję, dzięki niej wystarczy naprawdę niewielka ilość, by pokryć długie włosy na całej długości. Na uwagę zasługuje również opakowanie, które jest niezwykle wygodne w użyciu — zamykane na klapkę od góry. To dla mnie idealne rozwiązanie! Mogę w pełni kontrolować ilość nabieranego produktu oraz zużyć go do samego końca. Przepiękny zapach umila czas spędzony na pielęgnacji, dodatkowo dość długo utrzymuje się na włosach po zmyciu. Efekty, jakie zapewniła mi ta maska przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Włosy wyglądają na o wiele zdrowsze, były zdyscyplinowane, pełne blasku. Dawno nie cieszyłam się tak miękkimi włosami, przez tak długi czas. Efekt jest długotrwały — nie tylko do następnego mycia. Maska Pantene działa z każdym użyciem efektowniej. Jeszcze nie raz się spotkamy ;)



Olejek z drzewa herbacianego Tea Tree - TAK

Ten olejek kupiłam w mojej ulubionej drogerii internetowej - ekobieca.pl za 7,99 zł. Stosowałam go na wysuszenie większych zmian na cerze. W ciągu jednej nocy spłycał i niwelował nawet pryszcze giganty :D Zauważyłam również, że świetnie „wypalał” wągry i zaskórniki, nawet te białe, uciążliwe. Zapach charakterystyczny, mocny, intensywny — trzeba się po prostu przyzwyczaić. Na mnie już nie robi wrażenia, nawet gdy nakładam kropelkę pod sam nos ;). Od kiedy stosuję ten olejek, moja cera znacząco się poprawiła. Wielkie niespodzianki już mi nie wyskakują a te małe i sporadyczne mogę dzięki niemu szybko „usunąć”. Mój obowiązkowy must have!



Woda perfumowana Perceive Oasis Avon - NIE WIEM

„Kategoria: kwiatowo-zielono-piżmowa nuty zapachowe: liście fiołka, peonia, piżmo. Inspirujący zapach o świeżych kwiatowych nutach, w których twoje zmysły odnajdą błogi spokój i wytchnienie.”
Twardy orzech do zgryzienia miałam z tą wodą... Zapach był wyczuwalny i bardzo lubiany w moim otoczeniu. Codziennie byłam pytana, czym dzisiaj pachnę. Niestety mojego nosa te nuty zapachowe nie doprowadziły do szaleństwa. Woda owszem ładnie pachniała, słodko i kwiatowo z lekką, wyczuwalną nutą świeżości, ale dla mnie ta kompozycja była zbyt płaska. Przez te kilka godzin na skórze, kiedy było ją czuć, pachniała niemalże identycznie jak zaraz po aplikacji. Nie było rozwinięcia w innym kierunku, który mógłby mnie jednogłośnie przekonać, że to mój zapach.Jak dla mnie był to przeciętny zapach, który idealnie sprawdzał się na co dzień. Nie przewiduję powrotu do tej wody.




Adaptujący podkład do twarzy Avon Luxe - Natural Glamour - NIE

Podkład ma zadanie idealnie wtapiać się z kolorytem naszej cery, zapewniać nieskazitelne krycie, nawilżać. Jest przeznaczony do każdego typu cery, wygładzający, z filtrem SPF 20.Podkład Luxe rzeczywiście bardzo przyzwoicie krył nawet te większe niedoskonałości. Odcień Natural Glamour to jasny beż z żółtymi tonami. Pasował idealnie, nawet gdy cera w trakcie zimy straciła trochę słonecznego kolorytu. Niestety nie utrzymywał się na mojej cerze zbyt długo — po prawie trzech, czterech godzinach zamieniał się w tzw. ciastko, brzydko podkreślał suche skórki, zaznaczał zmarszczki i bruzdy. Przy mojej mieszanej cerze spisywał się tylko na partiach, gdzie cera była całkiem normalna. Fragmenty suche podkreślał bardzo widocznie, a tam gdzie cerę mam najbardziej tłustą zmieniał swoją konsystencję, rolował się. Nie wrócę do Luxa, bo mój typ cery jednak nie chce współpracować z formułą podkładu mimo idealnie pasującego odcienia.





Astor Perfect Stay 24H Foundation + Perfect Skin Primer (Podkład do twarzy i baza 2 w 1) odcień 102 Golden Beige - TAK


Jest to chyba jedyny podkład, który nie znikał mi z twarzy w ciągu dnia. Idealnie stapiał się z moją cerą, wyrównując koloryt i kryjąc nawet większe niedoskonałości. W ciągu dnia dzielnie wytrzymywał na partiach suchych i tłustych w takim samym stopniu. Nie podkreślał suchych skórek, nie ważył się, nie rolował i nie wcinał w zmarszczki. Posiada mokre wykończenie, więc niezbędny jest puder, by okiełznać świecenie się cery. Odcień Golden Beige idealnie pasował mi w okresie jesiennym, w zimie był ciut za ciemny, tym bardziej że lubił ciemnieć o pół tonu. Nie zapchał mnie i nie spowodował u mnie zwiększonych problemów z cerą. Polubiłam się z nim na tyle, że na wiosnę kupię kolejną buteleczkę.



Peeling oczyszczający Nivea - TAK

Peeling tak naprawdę nazwałabym żelem, ponieważ posiada żelową konsystencję, w której zatopione są malutkie drobinki. Nie są one nadzwyczajnie ostre, raczej masują — nie zdzierają. Niewielka ilość wystarcza, by umyć całą twarz, przez co produkt jest wydajny. Żel dobrze się pieni, a drobinki bardzo przyjemnie masują skórę. Pierwsze efekty widoczne są już zaraz po użyciu. Skóra staje się gładka i promienna. Peeling jest bardzo delikatny, nie narusza wierzchniej warstwy skóry, więc nie ma mowy o przesuszeniu cery. Właściwości oczyszczające pojawiają się dopiero po kilku dniach, można zauważyć, że niedoskonałości jest mniej. Cera wygląda na o wiele zdrowszą i zyskuje równowagę. Delikatny, przyjemny zapach umila czas peelingu. Produkt nie uczulił mnie i nie spowodował żadnych podrażnień. Kiedyś jeszcze wrócę do niego.


Pomadka Arbuz Avon Naturals — NIE — sztuczny zapach, okropny smak i zero nawilżenia.
Nivea Fruity Shine Strawberry — NIE — nadawała lekko czerwony kolor wargom, nie nawilżała i dodatkowo nieprzyjemnie oblepiała usta.Żel do usuwania skórek Cztery Pory Roku — NIE — niestety nie dorównał produktowi od Eveline, o którym pisałam TUTAJ. Mizernie zmiękczał skórki, dość topornie szło ich odsuwanie. Nie zauważyłam również żadnego dobroczynnego działania. Skórki po zastosowaniu i zmyciu były suche jak przed aplikacją.




Ufff... koniec :) Jak oceniacie moje zużycia? Znacie któryś z produktów?

Przypominam o konkursie! Tylko do jutra możecie zgłaszać się w formularzu :) Wystarczy, że klikniecie na baner. Woda Avon Femme, damski zegarek oraz tusz Luxe czekają na właścicielkę :)


Komentarze

  1. Mam ochotę na jakiś żel pod prysznic z YR :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Woda różana z Avon jest całkiem fajna, sama ostatnio skończyłam buteleczkę. Z tej serii Planet Spa miałam masło i zapach mi się nie podobał, zdecydowanie zbyt słodki, a zapach kwiatu wiśni też znam i uwielbiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie ten peeling z Avonu sprawdza się całkiem fajnie, natomiast podkład z Astora to wg mnie kompletna porażka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najcześciej wracam do tutti frutti:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem spore denko ;) Ja nie miałam tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mnie kusi krem do rąk Dove,sporo osób go chwali a ja uwielbiam kosmetyki Dove,więc zdecydowanie go kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię serię Tutti Frutti oraz kosmetyki Under 20 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapachy Tutti Frutti są obłędne :D Musze wypróbować w końcu coś z YR ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po zachwytach blogerek nad wodą różaną z Avonu postanowiłam ją zamówić i nie mogę się doczekać aż ją dostane :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie szampon z YR też raczej słabo wypadł. Bardzo delikatnie oczyszczał skórę głowy- ale inne spisują się świetnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te małe żele z YR też bardzo lubię, moje ulubione to kawa, granat i pomarańcza :) Podkład z Astora używam i też jestem z niego zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie szampon z hammamelisem sprawdzał się bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! :)
Czasami jedno pozytywne słowo dodaje skrzydeł gdy już chęci brak...

W wolnej chwili na pewno Was odwiedzę.
Jeżeli blog trafi w moje gusta - dodam do obserwowanych ;)

Pozdrawiam!